Strona gł.   Info+linki   TEST   HISTORIA   Desiderata   PROGRAM   Interwencja   KONTAKT 
 LITERATURA TEMATYCZNA   WYZWOLENIE  Księga Gości

. . .  Ś W I A D E C T W A    O S Ó B    ,    K T Ó R E    Z A U F A Ł Y    P R O G R A M O W I     A  A  . . .

 

CZY ZDARZAJĄ SIĘ CUDA? - (ŚWIADECTWO)

             Zastanawiałem się kiedyś - jak się to stało, że jestem alkoholikiem. Jeżeli padło by pytanie: Czy ktoś w rodzinie był uzależniony? Ja to pytanie bym odwrócił: Raczej kto nie był ? Zostałem alkoholikiem już w wieku 20 lat. I żona jakoś mi się trafiła z domu, gdzie królował alkoholizm - jej ojciec zapił się na śmierć! I czy to dziwne, że wzięła sobie męża alkoholika ? Takie są te mechanizmy.

      Nie będę tu opisywał mojego życia małżeńskiego i rodziny z tamtych czasów mego czynnego alkoholizmu , ponieważ są to powszechnie znane scenariusze. Skoncentruję się na tym charakterystycznym momencie w moim życiu - wejściu na drogę trzeźwości po 20 latach picia.

      Ten właśnie moment i dalej moje życie jest świadectwem na to, że są cuda i to cuda w ogromnym wymiarze! Kiedy 12 lat temu życie rodzinne było już "piekłem", a żona nawiązywała kontakty z prawnikami by doprowadzić do rozwodu-zupełnie przypadkiem spotkałem człowieka , który to właśnie pokazał tę drogę mojego wyzwolenia. I dzisiaj powiem , że tylko Bóg mógł na drodze mi go postawić.

      Miałem opory ale na drugi dzień poszedłem na spotkanie AA. Miałem takie niewyjaśnione wtedy poruszenie by tam pójść. Trochę zrobiłem to też z ciekawości. Znajomy umiejętnie mi zapromował ruch AA , przede wszystkim on sam był żywym świadectwem. No i tak to się zaczęło, można powiedzieć, że "załapałem". To mi się bardzo spodobało, ta pogoda ducha , ci trzeźwiejący alkoholicy, ten entuzjazm. Inność tych ludzi była uderzająca i zarazem przekonywująca. Zobaczyłem od razu tu swoje miejsce.

      Moje trzeźwienie rozpoczęło się z entuzjazmem. Prędko też zaangażowałem się wspólnotę .I odezwała się moja chora dusza i zapragnęła powrotu do Boga . Były dni skupienia AA w sanktuarium w Gostyniu , były wyjazdy do O. Apostolstwa TrzeĄwości - Zakroczym pod Warszawą . To wszystko mnie pasjonowało , poznawałem nowe. Zapragnąłem najszybciej jak to było możliwe wrócić do korzeni wiary. Bardzo stałem się zachłanny na Boga , że już nie wystarczały mi niedzielne praktyki uczestnictwa w nabożeństwach.

      Rodzina się zmieniała , poddaliśmy się z żoną ewangelizacji w katolickiej szkole Nowej Ewangelizacji . Skorzystaliśmy z warsztatów rozwoju komunikacji małżeńskiej . Dom stał się domem bezalkoholowym .Trudno mi teraz sobie wyobrazić by mogło być inaczej . Życie bez alkoholu jest piękne . I tak mnie się podoba, że gdybym nie był alkoholikiem - nie chcę do tamtego wracać.

      Zdaję sobie sprawę, że konieczna jest praca nad sobą , aby eliminować tamte zachowania, nawyki, cechy - które same nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej rózgi. Rodzina się zmienia, zdrowieje. W dodatku z żoną jesteśmy dziećmi alkoholików i też potrzebujemy wychodzić z tej dysfunkcji. Jesteśmy teraz zakorzenieni we wspólnocie Kościoła, nasza wspólna modlitwa małżeńska stała się normą , bez której to nie wyobrażamy sobie zakończenia dnia.

     Z perspektywy czasu oceniam ruch AA jako pewien fenomen a widać po owocach, że wspólnota ta ma dużą skuteczność. I nigdzie indziej czynny alkoholik nie znajdzie wsparcia tego rodzaju. Nie mam wątpliwości , że ten ruch został nam dany przez Boga.

- BENEK -

          AVE MARIA

Ty moja wiosno jeszcze nie odeszłaś
bo przecież na lato za młody czas
z jakąż miłością na polach wzeszłaś
żywicą zapachniał modrzewiowy las.

Pośród łanów zielonych i polne maki
serdeczną czerwienią w krąg się mienią
a tam na wzgórzu stare wiatraki
skrzypiąc skrzydłami w słońcu się lenią.

Majowe łąki ukwiecone i pachnące
a wieczorem w jeziorze kąpią się zorze
w mych dłoniach drżące serce gorące
a dusza śpiewa - uwielbiam Cię Boże!

Niech śpiewa dusza ma rozanielona
jam czy gotów już miłość rozdawać
AVE MARYJO ziemio majowa rozmodlona
dobrych chwil pomóż mi poznawać
a słabości pokonać, pokonać ...
                      - MARIAN -

          BEZ TYTUŁU

          Spójrz Żono - spójrz !

Kolejny dziś minął rok
Naszych problemów rozwiązanych na             trzeźwo .
To nic , że plecy
Jakby bardziej pochylone do przodu .
I, że noc czasami przykrótka na sen .

          Spójrz Żono - spójrz !

Dzieci nam już dorastają ,
Prawie gotowe iść własnymi ścieżkami.
To nic , że głowy
Zatroskaniem przyprószył nam śnieg
I , że zmarszczki przysiadły na twarzy .

          Spójrz Żono - spójrz !

Ile za nami już dni,
Tych normalnych , tych gorszych i             lepszych .
To nic , że oczy
Nie patrzą tak bystro już hen , w dal .
I , że marzeń naszych przygasa już żar .

          Spójrz Żono -spójrz!

Ile dał nam Bóg
W tak chwiejnej czasem miłości            człowieka .
To nic , że błądziliśmy
Po pustce uczuć i bezdrożach sumienia .
Lecz przecież , spójrz Żono ile dał nam Bóg !

                         - MARIAN -

NARODZINY (ŚWIADECTWO)

.........Z trudem otwieram zaropiałe powieki. Świta. I ten huk ! Co za natrętny huk ! Obracam obolałą głową. Aaa to budzik . Trzeba wstawać do pracy. Jest godzina 4.50, piątek. Wstaję cicho by nie obudzić domowników. Zwłaszcza żony ! By od rana nie psuła mi i tak podłego humoru. By nie przypominała, że wczoraj wróciłem pijany. Wczoraj ! Aaa wczoraj. No tak, wczoraj znów wróciłem z pracy pijany. I przedwczoraj także. Zaraz, zaraz... kiedy ostatnio nic nie piłem? Cholera ! Trzeba skończyć z tym częstym piciem bo może być zły finał. Eee, nie będzie tak źle! Pokrzepiwszy się tą nagłą myślą, wpadam do łazienki i łeb pod kran. Przed oczami latają koła, w głowie huczą młoty. Długo zaspokajam pragnienie. Kac ! Znów ten kac ! Że też nie można wypić, by rano nie chorować. Ten kac to chyba jakaś kara... Spoglądam w lustro. Pod oczami wory.

Wyglądam nieszczególnie. Trzęsącymi rękoma szybko się golę. Śniadanie do torby i do pracy. Ale przypominam sobie, że wczoraj zostawiłem w robocie parę groszy. Dzisiaj będzie jak znalazł - na klina ! I świat tego ranka od razu stał się wspanialszy. Będzie dobrze ! Chociaż dzisiaj jest piątek, ale siedemnasty nie trzynasty. Chwalę się w duszy, że jestem jednak przezorny, że nie przepiłem całej wczorajszej premii oraz nie wygadałem się w domu, że ją otrzymałem. Premia należała się tylko dla mnie - była dodatkowa a żona i tak by ją straciła na domowe wydatki. Mnie się w końcu też coś od życia należy...

Zaprzątnięty różnymi takimi myślami zapominam tego ranka o krótkiej codziennej modlitwie i o Bogu. Dziś moim bogiem jest reszta premii, wczorajszej premii... Wczoraj. No tak ! Wczoraj mieliśmy pogrzeb współpracownika i z tej okazji po pogrzebie popiliśmy wspólnie z kolegami. Tak, przypominam sobie wczorajszy dzień - lecz jakoś nie mogę przypomnieć końcówki. Znowu urwany film ! Nie szkodzi. Koledzy w pracy przypomną a ja zrobię dobrą minę do złej gry. Że pamiętam ! Trochę się pośmiejemy, wypijemy coś na klina...

I będzie dobrze ! A w ogóle to życie nie jest takie złe. Pod warunkiem, że ma się grosz...Dochodzi już 6.00, sprawdzam wzrokowo czy są wszyscy. Krótka "gadka" i już jeden skoczył na melinę. Jest chwila wyczekiwania na rutynową kontrolę kierownika - po siódmej będzie chwila luzu. Uff... kierownik sobie poszedł. Nadchodzi chwila - moja chwila. Wołam więc kumpla, który właśnie wrócił z flaszką i polewamy wódę do szklanek. Chwytam drżącą ręką swoją szklankę no i wypijam do dna. Wóda leje się po brodzie. To nic. Zaraz przejdzie.

I ręce przestaną latać. Czuję jak alkohol spływa do żołądka, jak zaczyna działać. Co za ulga ! Przypalamy po papierosie na zagrychę. I jeszcze po "kolejce" i do roboty. Lecz moje myśli kręcą się przy butelce - za mało... Można by jeszcze walnąć po secie. Ja stawiam, stać mnie dzisiaj. Puszczają moralne hamulce - jak szaleć to szaleć. Teraz już nie myślę o swojej odpowiedzialnej pracy. Alkohol odbiera mi resztkę zdrowego rozsądku.

I stało się ! Musiało się w końcu tak stać. Wpadłem ! Wołają mnie do kierownika. Przez chwilę łudzę się , że nie chodzi o picie. W biurze siedzi dwóch moich kolegów. Chwytam się rozpaczliwej myśli , że nie chodzi o mnie ... Siadam. Ostre słowa szefa walą mnie w głowę niczym młot. To już koniec ! Żadnych złudzeń. Ogarnia mnie pusty śmiech . Zdziwione oczy kolegów i szefa. Co się gapicie? Jak koniec, to koniec... I nagle ten głos - cichy, zdecydowany, spokojny... Kto tu co gada, przecież ja milczę z głową pochyloną coraz to bliżej podłogi. Zaczynam rozróżniać niektóre słowa: że pomoc, że szansa, że AA. Słucham z niedowierzaniem. Że niby co ? Ja do AA ? Świat zawalił mi się na głowę a tu z AA wyjeżdżają... Ja i alkoholik ? To nonsens ! Jednak kierownik podchwytuje pomysł kolegi i daje mi szansę. Nie kolejną ale już ostatnią. Na życie, na bycie człowiekiem. On rozumie to wszystko co kolega mówi, potrzebna jeszcze tylko moja zgoda. Czy mam wyjście? Tonący brzytwy się chwyta.

Więc przyrzekam - dzisiaj wszystko bym obiecał, zresztą nie pierwszy raz... Gdzieś w głębi duszy rozumiem , że to koniec oraz szansa zarazem. Może już ostatnia ? Na życie... Dzisiaj jest piątek a piątki bywają pechowe. Czy na pewno? Późnym popołudniem w towarzystwie dwóch kolegów, których prawie nie znałem - M i M - idę na spotkanie grupy Anonimowych Alkoholików jak na ścięcie. Na pewno sam bym nie dał rady. Dziwne, tak - Bóg wie co robić! Wchodzimy - zaciskam zęby i pięści. Już się zaczęło.

Jest zapalona świeca, wokół siedzą ludzie. Prawdziwi ludzie. Skąd ich tu tylu ? Zdziwienie do końca mnie zatyka. I ledwo zdołałem wyjąkać: Tak! Czy niby mam problem z alkoholem? Tak! Czy chciałbym przestać pić z własnej, nieprzymuszonej woli ? Tak ! Tak ! Oklaski za odwagę i krąg uściśniętych rąk. I słowa głośno wspólnie odmawianej modlitwy: "Boże użycz..." W uszach szum, ściśnięte gardło i z powstrzymywane łzy z całej siły. Oraz nadzieja i ulga zarazem. Boże, Boże ! Będzie dobrze. Dziś jest piątek... Dzisiaj moje NARODZINY...

- MARIAN -



 

 

 

 




 


    WYBRANE WERSETY BIBLIJNE
    ZWIĄZANE Z ALKOHOLEM

Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć.
(1P 5,8)


Czym sam się brzydzisz, nie czyń tego nikomu! Nie pij wina aż do upicia się i niech pijaństwo nie idzie z tobą w drogę!
(Tob 4,15)


Pijaństwo powiększa szał głupiego na jego zgubę, osłabia siły i sprowadza rany.
(Syr 31,30)




Bo pijak i żarłok jest w nędzy, ospałość chodzi w łachmanach.
(Prz 23,21)


Pan rozlał w nich ducha obłędu; oni zwiedli Egipt na błędną drogę, w każdym jego dziele, podobnie jak pijak wymiotujący schodzi ze swej drogi.
(Iz 19,14)


Robotnik pijak nie wzbogaci się, a kto ma za nic małe rzeczy, wnet podupadnie.  Wino i kobiety wykoleją mądrych, a kto przylgnie do nierządnic, będzie bardziej bezwstydny;  padnie łupem zgnilizny i robaków i zatraci się dusza zuchwała.
(Syr19,1-3)




Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności.  Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi! Ci, którzy śpią, w nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani.  My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia.
(1Tes 5,6-9)


Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście się mogli modlić.
(1 P 4,7)


...zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.
(Ga 5,21)




Cierń wpił się w rękę pijaka, a przysłowie - w usta głupców. Jak łucznik raniący przechodniów, tak ten, kto głupca najmuje lub pijaka-przechodnia.
(Prz 26,9-10)


Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku.
(1Kor 5,11-12)

KATALOG STRON KRUCJATA WYZWOLENIA CZŁOWIEKA ANONIMOWI UZALEŻNIENI OD SEKSU I MIŁOŚCI

©  DROMAX - dla GRUPY AA *BEZ DYMKA* - Zielona Góra. Marzec 2003.
-- Wszystkie prawa zastrzeżone --